rozwiń zwiń

OPINIE UŻYTKOWNIKÓW

Dodaliście już:
3
7
9
7
8
9
1
opinii o książkach

Najnowsze opinie

Video-opinia Tyrania wiary Richard Swan
9,0 / 10
30.04.2024
Opinia Poród naturalny Katarzyna Oleś
6,0 / 10
30.04.2024

Bardzo dobra, kompleksowa książka. Pokazuje poród całościowo. Opisuje co się dzieje z organizmem, jakie mechanizmy zachodzą, obrazuje poród z perspektywy nie tylko kobiety, ale także dziecka. Trochę nie przekonują mnie argumenty, że kobiety decydują się na poród naturalny, bo "chcą się sprawdzić", czy "doznać czegoś...

Czytaj więcej
Filtry

Opinie i Video-opinie [3 797 891]

Sortuj:

Na półkach: , , ,

Dla mnie powieść o lęku przed śmiercią, który nie pozwala... żyć. Głęboko rezonujące ze mną wezwanie do zastanowienia się, przed czym właściwie uciekamy i czy po drodze nie tracimy tego, co chcemy zachować.
A fabuła? Dość przewidywalna, choć przyjemna. Dla mnie jest tylko tłem do snucia refleksji.

Dla mnie powieść o lęku przed śmiercią, który nie pozwala... żyć. Głęboko rezonujące ze mną wezwanie do zastanowienia się, przed czym właściwie uciekamy i czy po drodze nie tracimy tego, co chcemy zachować.
A fabuła? Dość przewidywalna, choć przyjemna. Dla mnie jest tylko tłem do snucia refleksji.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo dobra, kompleksowa książka. Pokazuje poród całościowo. Opisuje co się dzieje z organizmem, jakie mechanizmy zachodzą, obrazuje poród z perspektywy nie tylko kobiety, ale także dziecka. Trochę nie przekonują mnie argumenty, że kobiety decydują się na poród naturalny, bo "chcą się sprawdzić", czy "doznać czegoś mistycznego". Brakuje mi też informacji o tym, że w porodzie ważna jest głowa i nastawienie. Autorka zapowiadała, że poruszy ten temat, ale albo go pominęła, albo potraktowała tak lakonicznie, że w ogóle tego nie zarejestrowałam. Nie pomaga oswoić się ze strachem, nie uspokaja, po prostu wyjaśnia zasady. Warto przeczytać, ale czy poczujesz po niej spokój i gotowość? Nie wiem. Ja nadal czuję ogromny strach.

Bardzo dobra, kompleksowa książka. Pokazuje poród całościowo. Opisuje co się dzieje z organizmem, jakie mechanizmy zachodzą, obrazuje poród z perspektywy nie tylko kobiety, ale także dziecka. Trochę nie przekonują mnie argumenty, że kobiety decydują się na poród naturalny, bo "chcą się sprawdzić", czy "doznać czegoś mistycznego". Brakuje mi też informacji o tym, że w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

🌙
...zabity w akcji...zginął od postrzału...najgłębsze współczucie...

Słowa przed którymi drży każda rodzina wojskowego. Słowa, które w jednej chwili niszczą rodzinę Howardów.

🌠 Dwudziestoletnia 𝑫𝒆𝒄𝒆𝒎𝒃𝒆𝒓 𝑯𝒐𝒘𝒂𝒓𝒅 nie przeczuwała, że otwierając drzwi 𝒕𝒂𝒎𝒕𝒆𝒈𝒐 𝒅𝒏𝒊𝒂, jej życie zmieni się bezpowrotnie. Że wiadomość o śmierci męża doszczętnie załamie jej mamę, a December stanie przed koniecznością zajęcia się domem i młodszym rodzeństwem.

🌠 Rodzina Howardów musiała nauczyć się żyć w nowej, trudnej do zaakceptowania rzeczywistości. Dla December było to szczególnie wymagające. Jednak dzień, który przyniósł tragedię, dał też nadzieję, bo drogi December skrzyżowały się z kimś, kto wkrótce miał być dla niej największym oparciem.

🌠 𝑱𝒐𝒔𝒉 𝑾𝒂𝒍𝒌𝒆𝒓 był kiedyś gwiazdą licealnej drużyny hokejowej w którym podkochiwały się wszystkie dziewczyny, w tym także December. Ona jednak robiła to skrycie, bo nachalność i narzucanie się nigdy nie były w jej stylu. Dziś z tamtego chłopaka pozostał urok, ale jednocześnie coś się w nim zmieniło. Zmieniło go życie. A może jego życie mialo się dopiero zmienić?

🌙

Tempo akcji, które narzuciła tej historii autorka, to mój największy zarzut wobec niej. Wszystko działo się tu zastraszająco szybko w wyniku czego, nie miałam szansy poczuć tej książki. Zaangażować się w nią. Widziałam w tej historii duży potencjał, bo pierwsze fragmenty do mnie przemówiły. Szkoda, że kolejne rozdziały już nie do końca.

Pomimo, że zapowiedzi "Każdym skrawkiem duszy" sugerowały emocje, to trudno było doszukać się w tej historii czegoś, co by wywarło na mnie, AŻ TAK duże wrażenie. Uważam, że najlepszy w tej historii jest sam początek i końcówka.

Były momenty, które sugerowały, że Josh może być materiałem na nowego bookmęża - zapłacenie za zakupy Amber czy jego relacja z jej młodszym braciszkiem. Jednak ostatecznie czegoś mi w nim zabrakło. Ale i tak był on dużo lepszym postaciowo bohaterem, niż główna protagonistka. December zdecydowanie pozostawiała wiele do życzenia.

🌙
...zabity w akcji...zginął od postrzału...najgłębsze współczucie...

Słowa przed którymi drży każda rodzina wojskowego. Słowa, które w jednej chwili niszczą rodzinę Howardów.

🌠 Dwudziestoletnia 𝑫𝒆𝒄𝒆𝒎𝒃𝒆𝒓 𝑯𝒐𝒘𝒂𝒓𝒅 nie przeczuwała, że otwierając drzwi 𝒕𝒂𝒎𝒕𝒆𝒈𝒐 𝒅𝒏𝒊𝒂, jej życie zmieni się bezpowrotnie. Że wiadomość o śmierci męża doszczętnie załamie jej mamę, a December stanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo ciekawa książka świetnie się słuchało polecam

Bardzo ciekawa książka świetnie się słuchało polecam

Pokaż mimo to


Na półkach:

📚Czterech Ojców River Conway📚
Od @jbovska 🥰

[współpraca reklamowa] @wydawnictwo.beya ✨

„To boli. Boli, ale nie trwa wiecznie. Jedynym rozwiązaniem jest danie sobie odrobiny czasu. Przeczekanie.”

🌸 Sięgając po „Czterech Ojców River Conway” totalnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Sięgnęłam po nią zaintrygowana promocją w mediach społecznościowych oraz zaciekawiona opisem. I wiecie co? Miło się zaskoczyłam. Książka przypadła mi do gustu i miło spędziłam czas podczas czytania.
Styl pisania Mileny Grabowskiej jest przyjemny i komfortowy. Autorka piszę lekko, zrozumiale, delikatnie i płynnie. Sprawi, że przez książkę dosłownie płyniemy.
Pomysł na fabułę jest strasznie intrygujący. Dopiero się rozkręca, ale już od samego początku jesteśmy w nią zaangażowani. Jest tajemniczo, zabawnie i ciekawie.
Bohaterzy wykreowani są bardzo fajnie. Przyciągają naszą uwagę i zyskają sympatię.
River to nastolatka, która zaczyna dorastać i zauważać prawdziwe życie, które nie zawsze usłane jest różami. Jest przyjacielska, rodzinna, miła, troskliwa, skromna, momentami pyskata i lekko porywcza. Były chwile, w których mnie irytowała swoim zachowaniem i przemyśleniami, ale mimo wszystko moja sympatia do niej nie zmalała. Jest ciekawa świata i odkrywania sekretów.
River i jej odwieczny wróg w zawodach - Russel - zaczynaja się do siebie zbliżać. Bo podobno kto się czubi, ten się lubi. I to pasuje do nich idealnie. Ich relacja jest urocza i roztapiająca serce. Jestem ciekawa jak potoczą się ich losy.
Czterech Ojców - Logan, Issac, Ray i Vincent - są intrygującymi postaciami. Każdy z nich tak rożny, co tworzy ich przyjaźń tak piękną, wartościową i nierozerwalną. Idealnie się dopełniają i zrobią dla siebie wszystko. W końcu dla rodziny, każdy grzech i poświęcenie jest możliwe do spełnienia.
Podobała mi się również znajomość River z Chrisem, Sally i Liam’em. Każde złapanie wspólnego kontaktu było przypadkowe, ale połączyło ich coś pięknego. Wspierają się wzajemnie, miło spędzają czas oraz bawią się i uczą.
Książka niesie ze sobą wspaniałe wartości, godne naśladowania. Pokaże wejście w dorosłość oraz ich problemy, nie zawsze jest lekko.
Autorka totalnie zaskoczyła mnie zakończeniem i niecierpliwie czekam już na kontynuację. Jestem ciekawa dalszych losów River i jej Ojców.
„Czterech Ojców River Conway” to ciekawa i komfortowa historia. Podczas czytania będziemy się świetnie bawić i będziemy zaangażowani w historię bohaterów. Spędziłam miło czas podczas czytania i z czystym sumieniem mogę Ci ją polecić! 🌸

📚 4,5/5

📚Czterech Ojców River Conway📚
Od @jbovska 🥰

[współpraca reklamowa] @wydawnictwo.beya ✨

„To boli. Boli, ale nie trwa wiecznie. Jedynym rozwiązaniem jest danie sobie odrobiny czasu. Przeczekanie.”

🌸 Sięgając po „Czterech Ojców River Conway” totalnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Sięgnęłam po nią zaintrygowana promocją w mediach społecznościowych oraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

🖤RECENZJA PATRONACKA🖤

📚I wanna fall. Dark side.📚
Od @aleksandra.nil 🥰

[współpraca reklamowa] @wydawnictwoniezwykle ✨

„Starałam się być tą pieprzoną optymistką, ale czasem pojawiały się wątpliwości. Jednak to było normalne. Tak miewał każdy człowiek. Chociaż w coś wierzymy, to czasem przyjdzie moment, w którym zaczynamy wątpić.”

Na początku bardzo chcę podziękować @aleksandra.nil za zaufanie i możliwość patronowania „I wanna fall. Dark side.” ❤️ Jestem ogromnie wdzięczna! ❤️ Sięgaj gwiazd Ola! ❤️

🌸”I wanna fall. Dark side” to kontynuacja losów Raise’a i Lei. Aleksandra Nil przygotowała dla nas emocjonalną jazdę jak na rollercoasterze. Przygotujcie się na szybsze bicie serca i ciarki na całym ciele.
Styl pisania Aleksandry Nil to czysta ambrozja. Ola pisze lekko, przyjemnie, intrygująco, zrozumiale i wciągająco. Czujemy, że odnajduję się w tym co robi i wkłada w to całe swoje serce. Nie ważne ile stron będzie miała książka Oli, ona sprawi, że podczas czytania będziemy płynąc przez tekst.
Dostajemy tu bardziej rozwiniętą fabułę. Odkryjemy skrywane tajemnice. Podczas czytania odczujemy zawarty tu mrok, grozę, niebezpieczeństwo i adrenalinę. Autorka się już o to postarała. Nieprzewidywalne zwroty akcji przyniosą chwilowe zatrzymanie serca. Ale nie bójcie się, czeka nas również sporo chwil namiętności i rozmiłowania.
Aleksandra porusza tu bardzo ważne i trudne tematy. Próby samobójcze, choroby psychiczne, trudne relacje i przemoc wobec dzieci. Weź to proszę pod uwagę zanim zaczniesz czytać. Są tu często wspominane i mogą momentami wprowadzić w dyskomfort.
Bohaterzy spod pióra autorki są cudowni. Automatycznie zyskają naszą sympatię. Są różni, a nadane im cechy charakteru dadzą autentyczności. Potrafią rozbawić nas do utraty tchu oraz sprawić, że przestaniemy oddychać z powodu łez i smutku.
Relacja Lei i Raise’a nabiera więcej barw. Są dla siebie wsparciem i darzą się troską. Będą walczyć o siebie. Będzie kilka chwil uniesienia, które rozgrzeją nasze serca i umysły. Wszystko pięknie, prawda? Więc co może się wydarzyć? Co lub kto stanie na ich drodze?
Aleksandra Nil pokazała nam tu jak ważni i wartościowi są przyjaciele. Osoby, które są z tobą na dobre i złe. Warto mieć kogoś takiego obok i pozwolić sobie mu pomóc w chwilach słabości. Przyjaciele są potrzebni i ważni każdego grzechu.
„I wanna fall. Dark side” to książka, która wywoła w nas całą gamę emocji, serio. Będzie ich taki natłok, że ciężko sobie z nimi poradzić. Autorka świetnie bawi się naszym umysłem. Wielokrotnie odczujemy strach, smutek, żal, rozczarowanie i złość, jak również radość, szczęście i rozmiłowanie. Książka będzie trzymać nas w napięciu do ostatnich stron, fabuła wciągnie i zaintryguje, a bohaterowie pozwolą nam przenieść się do ich świata.
„I wanna fall. Dark side” sprawi, że nie będziemy się mogli oderwać od czytania historii Raise’a i Lei. Da nam do myślenia i spędzimy z nią niezapomniany czas. Dostaniemy piękny romans okraszony chwilami grozy, strachem i niebezpieczeństwem. Książka, którą warto poznać i pozwolić, aby bohaterowie przejęli nasz umysł. Koniecznie czytajcie! Ogromnie polecam! 🌸

📚♾️/5
🌶️2/5

🖤RECENZJA PATRONACKA🖤

📚I wanna fall. Dark side.📚
Od @aleksandra.nil 🥰

[współpraca reklamowa] @wydawnictwoniezwykle ✨

„Starałam się być tą pieprzoną optymistką, ale czasem pojawiały się wątpliwości. Jednak to było normalne. Tak miewał każdy człowiek. Chociaż w coś wierzymy, to czasem przyjdzie moment, w którym zaczynamy wątpić.”

Na początku bardzo chcę podziękować...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Caraval” autorstwa Stephanie Garber. [Pierwszy tom trylogii Caraval]

Książkę czytało mi się naprawdę przyjemnie. Uwielbiam klimat jaki autorka utworzyła. Intrygi, kłamstwa, tajemnice- tutaj wszystko może się wydarzyć. A to co na pierwszy rzut oka, może wydawać się prawdą, wcale nie musi nią być.

Kocham fakt, że cała otoczka Caravalu jest kreowana na taki można powiedzieć- „Magiczny cyrk”.

Jeśli chodzi o postacie kobiece nie jestem największą fanką Scarlett i jej siostry. Za to uwielbiam Juliana, a sam mistrz Legenda mam wrażenie, że pozostawia jeszcze sporo do odkrycia. Jest ciekawą i tajemniczą postacią.
Zakończenie książki jest niespodziewane i nie dające o sobie zapomnieć.

Gdyby nie natłok cudownych premier, pewnie od razu zabrałabym się za czytanie drugiego tomu, ale niestety musiał on troszkę poczekać. Myślę, że majówka to idealny moment aby nadrobić zaległości, i zabrać się za „Legendę”❤️

„Caraval” autorstwa Stephanie Garber. [Pierwszy tom trylogii Caraval]

Książkę czytało mi się naprawdę przyjemnie. Uwielbiam klimat jaki autorka utworzyła. Intrygi, kłamstwa, tajemnice- tutaj wszystko może się wydarzyć. A to co na pierwszy rzut oka, może wydawać się prawdą, wcale nie musi nią być.

Kocham fakt, że cała otoczka Caravalu jest kreowana na taki można...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

12/10 ❗ Wyszukaj, dodaj do koszyka, kup i… zrób hałas!

Przedstawiam Ci historię o „Kwiatach nocy” – książce klasyfikowanej jako młodzieżówka z elementami fantasy, będącej w istocie… najlepszą komedią, jaką przeczytałam w życiu. Wyróżnienie niepozbawione wartości, zważywszy na fakt, że mam na swoim koncie tysiące pochłoniętych powieści. Podczas lektury popłakałam się ze śmiechu kilkadziesiąt razy, co zdarzyło mi się… nigdy. I to nie tylko dlatego, że nazwałam swoją towarzyszkę finezyjnym imieniem Annabelle, choć ta reaguje na prostsze Kitku – choć kociarze zakochają się w powieści Kasi jeszcze bardziej. To napisana pięknym językiem powieść z pogranicza magii i realizmu, jawy i snu, w której urzeczywistniają się marzenia, a ciepło i wartościowość wychodzą w sukurs niespotykanemu poczuciu humoru. Mogłabym zacytować rapsy Kękę: „zrobiłeś to, chłopak!”, choć byłoby to niewystarczające; należałoby dodać: „kosmicznie dobrze!”. Dlaczego jednak przyznałam „Kwiatom nocy” nieużywaną od dawna ocenę? Sprawdź - ale możesz już dodać je do wirtualnego koszyka. Nie pożałujesz.

„Aha, więc idziesz do naszych sąsiadów, których nie znasz, po naszego kota, który nie istnieje, tylko dlatego, że nasi sąsiedzi nie wiedzą, że nasz kot nie istnieje.” 😂

Jak poznajemy nowych sąsiadów, którzy dopiero co wprowadzili się do domu obok? Przepis jest unikalny, choć prosty. Najpierw – z powodu stalkerskich zapędów, znudzenia, samotności, a może po prostu lekkiego zwichrowania – podglądamy ich z okna własnego pokoju przez lornetkę. Ojciec, matka, dwójka małych berbeci… nic ciekawego. Marzenia o zawarciu przyjaźni z jakimś rówieśnikiem pryskają niczym piękna, wielobarwna, choć nietrwała mydlana bańka. Po chwili wracają jednak do Ciebie ze zdwojoną siłą, gdy w polu widzenia pojawiają się nastolatkowie w Twoim wieku – pięknowłosa dziewczyna i jej przystojny brat. W Twojej głowie kiełkuje niepozbawiony polotu plan: postanawiasz udać się do nich w poszukiwaniu kota, który niedawno uciekł z Twojego podwórka. Na pewno zechcą z Tobą porozmawiać, a może przy okazji odrobiny szczęścia pomogą Ci odnaleźć zgubę. Istnieje tylko jeden problem: w Waszym domu nigdy nie było żadnego kota. Pal sześć! Trzeba jakoś poznać nowych znajomych, prawda? 😉 Wszystkie chwyty dozwolone, to nie karate. Drobna niesnaska, w końcu czterołapny drapieżnik mógł zbiec na dobre. W realizację misji wplątujesz, niejako dla dodania sobie kurażu, cztery lata starszego brata, będącego równocześnie jedynym Twoim przyjacielem. Z tym, że w szkole nie jesteś lubiana zdążyłaś się już dawno pogodzić – choć dalej boli tak samo. Może dzięki nowym sąsiadom w końcu zyskasz kogoś bliskiego? Prawdziwych kolegów, którzy zaakceptują Cię taką, jaka jesteś? Spróbować zawsze warto. Obrana przez Ciebie metoda ich bliższego poznania okazuje się skuteczna. Nawet za bardzo… Kiedy kilka dni później na Twoim progu zjawia się Lili i cała w skowronkach przekazuje Wam odnalezioną kotkę (której przecież u Was nigdy nie było), zachowanie pokerowej twarzy kosztuje Cię bardzo dużo. Jeszcze więcej wówczas gdy okazuje się ona… spodziewać kociątek, których liczba zdecydowanie przewyższa jedynkę – ocenę zazwyczaj otrzymywaną przez Ciebie ze znienawidzonej fizyki. Cóż… niezbadane są wyroki boskie, losu czy przeznaczenia. Przecież nie wystawicie przyszłej kociej mamy za próg, prawda? No i jakby to wyglądało w oczach potencjalnych nowych przyjaciół? Właśnie. Z niektórymi stanami rzeczy należy się po prostu pogodzić.

„Wiola, powiedz: rododendron. No dalej: rododendron! – prosił gorąco półroczne niemowlę, przyjemnie gaworzące do pluszowego bałwanka. Tak, czteroletni Rafałek był zdecydowanie zbyt ambitny (…).” 😂

Wakacje chylą się ku końcowi, ale powrót do szkoły nie wydaje Ci się już taki straszny – podobnie jak mogąca nosić dumnie imię Lucyfer nauczycielka fizyki. Okazuje się bowiem, że w licealnych znojach towarzyszyć będą Ci Lili oraz Adam – nowi sąsiedzi, z którymi zdążyłaś przez ostatnie słoneczne dni złapać wspólny język. Cóż, przynajmniej z Lilianą, jako że jej brat często bywa posępny, milczący i niezbyt przystępny. Postanawiasz jednak nie przejmować się tym za bardzo, jako że ta piękna dwójka nie odstępuje Cię na krok, co skutecznie ucina wszelkie nieprzyjazne zakusy klasowej „elity” w postaci zestawu mało rozgarniętych mięśniaków oraz trzech barbiellowskich „piękności”, które nie odkryły jeszcze, że czasem mniej znaczy więcej, fluid nie powinien być w odcieniu dzikiej pomarańczy, a inteligencja niestety nie zawsze idzie w parze z rzekomą urodą. Czyżby w końcu spełniło się Twoje największe marzenie o posiadaniu przyjaciół? A jeśli to tylko sen… niech trwa, trwa jak najdłużej – jest taki piękny…

(Po otwarciu drzwi frontowych i ujrzeniu dwumetrowego pluszaka.)
„-To ten zwierz, co do którego mieliśmy zastanowić się czy go kupimy?
- Na to wygląda. Najwyraźniej znudziło mu się oczekiwanie na naszą decyzję.” 😂

Jak w każdej innej, tak i w Twojej historii bywają złe wróżki. Najpierw dwóch osiedlowych miłośników najtańszych wysokoprocentowych trunków ostrzega Cię, że widziało w środku nocy na dachu domu sąsiadów dziwną, obleczoną w czerń postać. Potem Lili i Adam zaczynają się zachowywać podejrzanie. Ich mama miewa zaś tajemnicze, niepokojąco realistyczne sny, które… znajdują swoje dokładne odzwierciedlenie w rysunkach autystycznego synka. Zdarzają się sytuacje, których nikt nie potrafi racjonalnie wyjaśnić. Nad wszystkim tym krąży ktoś śmiertelnie niebezpieczny i dojmująca wizja straty. Choć… czy cokolwiek jest dane na zawsze, a nieśmiertelność w istocie jest taka nęcąca? Może wszystko powinno być w pewien sposób naznaczone tragedią.

„(…) nazywał nas kwiatami nocy, które mogą rozkwitnąć dopiero wtedy, gdy inni mocno śpią.”

Powieść Kasi Molendy jest… po prostu niesamowita. Jako że zawsze szczerze piszę o swoich książkowych odczuciach i zwracam uwagę na każdą kwestię, próbowałam znaleźć w niej choć jeden minus –po to, by odkryć, że ten nie istnieje. Za piękną okładką kryje się historia mnoga w barwnie przedstawione motywy: szkolne wykluczenie, miłość do literatury, walka z Alzheimerem, oniryzm, i pewna, umiejętnie wpleciona, doza magii. Wartościowość i unikatowość każdego z bohaterów otula i szybko sprawia, że czujemy się z nimi zżyci – zawzięcie im kibicując, śmiejąc się, wzruszając i czasem niepokojąc. A skoro już przy śmiechu jesteśmy: komizm niektórych sytuacji (który podwójnie lub nawet potrójnie rozśmieszy kociarzy! 😉) doprowadził mnie do bólu brzucha, łez, mało eleganckiego poplucia się i opętańczych „podśmiewajek”, po których przez dłuższy czas nie mogłam się uspokoić. Nigdy (!) nie bawiłam się lepiej podczas lektury. W tej tajemniczości i wszechobecnym ciepełku (jednak nieprzesadnym, bo naznaczonym determinizmem, smutkiem i zwyczajnym realizmem – ufffff, chwalę jako fanka śniegu i lodu, najlepiej nocą!) odnalazłam też cząstkę siebie – obserwując relację głównej bohaterki z własnym bratem. Szczycę się podobną, zatem miło mi się o niej czytało. Zbędnie wszechobecnych bluzgów, morza alkoholu i bezwartościowości trzeba szukać gdzie indziej. „Kwiaty nocy” są feeryczne w ujmujący, porywający, poruszający, czarowny sposób. To absolutne must have w każdej biblioteczce, niezależnie od wieku. Historia, którą można przeczytać dziecku do snu, uśmiechnąć zbuntowanego nastolatka i rozbawić dorosłego. Coś, co przeczytać warto – i co warto zapamiętać. Dla tej niezwykłej powieści jedyna adekwatna ocena – 12/10. Myślałam nad jedenastką, ale taką już w tym roku wystawiłam, a powtarzać ją niepodobna.

PS Jeśli dotychczas nigdy w nocy nie nawiedziły Cię złe duchy, niniejszym obiecuję, że przekonasz się o ich istnieniu, jeżeli ta książka się u Ciebie nie znajdzie. I nie, nie będą to „Aniołki Charliego” – maniak mrocznych książek potrafi w gorsze klątwy.

PS2 Wcale nie publicznie, bo przecież zapewne przestałeś już czytać recenzję i (słusznie!) udałeś się zamówić tę książkę, grożę Autorce śmiertelnymi fochami, jeśli nie otrzymam w tym roku propozycji stworzenia historii o historii dla jej kolejnej książki. O poziomie niebezpieczeństwa tychże przekonał się już niejednokrotnie mój Ślubny. Nie poleca. 😉

„Przecież nie tęsknisz za ludźmi, o istnieniu których nie masz pojęcia. Nie rozpamiętujesz historii, która w Twoim mniemaniu nigdy się nie wydarzyła. Nie żałujesz straty czegoś, czego nigdy nie posiadałeś.”
instagram.com/thrillerly

12/10 ❗ Wyszukaj, dodaj do koszyka, kup i… zrób hałas!

Przedstawiam Ci historię o „Kwiatach nocy” – książce klasyfikowanej jako młodzieżówka z elementami fantasy, będącej w istocie… najlepszą komedią, jaką przeczytałam w życiu. Wyróżnienie niepozbawione wartości, zważywszy na fakt, że mam na swoim koncie tysiące pochłoniętych powieści. Podczas lektury popłakałam się ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Król Karol III, syn Królowej Elżbiety II chyba wszyscy wiedzą o kim jest mowa i chyba każdy na przestrzeni lat miał o nim swoie zdanie. Ale czy ktokolwiek wgłębiał się w jego życiorys?
Obecny król Anglii nie wywoływał we mnie pozytywnych uczuć, jednak na fali różnych biografii rodziny królewskiej postanowiłam poznać i jego życiorys.
Iwona Kienzler jest autorką ponad stu książek i zna się na swojej pracy. Reaserch tej biografii jest solidny. Autorka wydała wiele książek o royalsach i widać, że ma ogromną wiedzę na ich temat. W książce "Karol III. Król ekscentryk" opisuje nam szczegółowo także życie innych członków rodziny królewskiej, wydarzenia historyczne czy rodzinne, który miały wpływ na króla Karola.
To absolutnie przemyślana, szczegółowa biografia napisana w naprawdę wciągający sposób. Od tej książki trudno było mi się oderwać. Od dzieciństwa Karola, przez jego młodość, dorosłość, romanse, burze i konflikty. Poznajemy różne oblicza Windsora. Takie, których próżno było szukać w mediach. Co daje zupełnie inne spojrzenie na obecnego Władcę Wielkiej Brytanii.
To obowiązkowa pozycja nie tylko dla fanów rodziny królewskiej, ale także dla miłośników biografii. Rzetelnie przedstawiona, napisana w przystępny i bardzo ciekawy sposób. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona książka jak i postacią Karola III!
Jedna z lepszych książek, które w tym roku czytałam.
Bardzo polecam!
Współpraca reklamowa

Król Karol III, syn Królowej Elżbiety II chyba wszyscy wiedzą o kim jest mowa i chyba każdy na przestrzeni lat miał o nim swoie zdanie. Ale czy ktokolwiek wgłębiał się w jego życiorys?
Obecny król Anglii nie wywoływał we mnie pozytywnych uczuć, jednak na fali różnych biografii rodziny królewskiej postanowiłam poznać i jego życiorys.
Iwona Kienzler jest autorką ponad stu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Głównym bohaterem tej powieści jest Ajay, mężczyzna w średnim wieku, który jest właścicielem niewielkiej księgarni. Odkąd w wypadku samochodowym zginęła jego żona, życie Ajaya stało się monotonne i pozbawione sensu. Pewnego dnia w jego księgarni znajduje dwuletnią dziewczynkę, Maję. Jak się okazuje - jej matka porzuciła ją; zostawiła jednak karteczkę z wyjaśnieniami, w której napisała między innymi, że chciałaby, aby jej córka wychowywała się wśród książek i ludzi, którzy ją cenią.

Ajay postanawia adoptować Maję, choć nie jest to dla niego łatwa decyzja. Ta decyzja jednak w znacznej mierze zmieni jego dotychczasowe życie. A także Ajay się zmieni, ponieważ odtąd nie będzie już żył "sam dla siebie", lecz będzie miał kogoś, o kogo będzie musiał dbać, kim będzie musiał się opiekować; kogoś, kto na nowo rozgrzeje jego serce i kto sprawi, że znowu będzie zdolny, by kochać.

Adopcja dziewczynki to jedna zmiana w życiu Ajaya, która będzie początkiem jego "nowego życia" i która sprawi, że podejmie on także inne, ważne decyzje...

***

Postanowiłam przeczytać tę książkę, ponieważ od dłuższego czasu miałam ją na swojej liście "chcę przeczytać". Musiałam więc zdecydować: czytam ją teraz czy nigdy.

Nie pamiętam już dokładnie, co sprawiło, że dodałam ją do listy książek do przeczytania - czy rzeczywiście byłam ciekawa jej treści, czy tylko okładka zrobiła na mnie wielkie wrażenie... Dzisiaj to nieważne - po prostu ją przeczytałam.

Niestety książka niezbyt mnie zaciekawiła i uważam, że niewiele jest w niej jakiś wyróżniających ją wątków, ot historia o normalnym życiu, w którym czasem pojawiają się niespodziewane momenty.
Z trudem przebrnęłam przez pierwsze 100 stron. Dopiero ostatnie ok. 50 stron jakoś mnie poruszyło i zaciekawiło.
Nie zamierzam jednak oceniać tej książki na podstawie tego, jakie miała zakończenie. Uważam, że dobra książka powinna utrzymywać czytelnika w ciekawości od początku do końca (lub przynajmniej przez ponad połowę książki) - ta niestety mnie zawiodła.

Głównym bohaterem tej powieści jest Ajay, mężczyzna w średnim wieku, który jest właścicielem niewielkiej księgarni. Odkąd w wypadku samochodowym zginęła jego żona, życie Ajaya stało się monotonne i pozbawione sensu. Pewnego dnia w jego księgarni znajduje dwuletnią dziewczynkę, Maję. Jak się okazuje - jej matka porzuciła ją; zostawiła jednak karteczkę z wyjaśnieniami, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czyta się w miarę dobrze. Ale jest parę miejsc kiedy się dłuży. Z drugiej strony są i momenty wciągające

Czyta się w miarę dobrze. Ale jest parę miejsc kiedy się dłuży. Z drugiej strony są i momenty wciągające

Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubicie gotyckie romanse?

🦴Miałam już okazję przeczytać kilka książek autorki, która pisze pod pseudonimem Harper L. Woods i muszę przyznać, że jej mroczny, czasami brutalny, wręcz brudny styl pisania romansów, to coś, co bardzo lubię. Ostrzegam, że Sabat to historia raczej dla osób, które lubują się w darkach. Polecam też zerknąć do listy TW. Zdecydowanie nie poleciłabym jej fankom słodkich rom-comów ani osobom ze słabymi nerwami, bo końcówka książki dostarcza bardzo silnych emocji. 😁🤫

💀Willow od dziecka wiedziała, że jej przyszłością ma być zemsta. Jej ojciec od najmłodszych lat szkolił ją na broń, która ma pomścić krzywdy zadane ich rodzinie. Kiedy więc w drzwiach domu, zamieszkiwanego przez nią i jej młodszego brata, staje dyrektor szkoły dla wiedźm, Willow wie, że czas ukrywania się dobiegł końca. Pozostaje jej tylko rozpocząć realizację przygotowywanego od lat planu, zdobyć serce dyrektora szkoły i wykorzystać go, do odzyskania kości zmarłej ciotki.

🦴Bardzo podobało mi się, jak autorka opisywała relacje Willow i Greya, duży plus też za stworzenie bohaterki, która boryka się z takimi problemami, jak ocierające o siebie latem uda. Bardzo lubię, kiedy w fantastyce każdy ma swoją reprezentację.
To, czego zdecydowanie zabrakło to rozbudowa wątku akademii. Bardzo lubię, kiedy główna bohaterka uczęszcza do magicznej szkoły, a ja mogę dowiedzieć się więcej o jej zajęciach, systemie oceniania, końcowych egzaminach. Tutaj tego zabrało, a według mnie bardzo wzbogaciłoby to książkę.

💀Jeśli oczekujecie skomplikowanego świata fantastycznego, Sabat raczej nie spełni tych oczekiwań. Jeśli jednak lubicie, tak jak ja, przeczytać od czasu do czasu mroczny romans w paranormalnej otoczce, Sabat zdecydowanie stanie na wysokości zdania, a przy tym prawdopodobnie wciągnie was w mroczną sieć sekretów, kłamstw i knowań Willow Madizza.

Współpraca reklamowa @wydawnictwopapieroweserca

Lubicie gotyckie romanse?

🦴Miałam już okazję przeczytać kilka książek autorki, która pisze pod pseudonimem Harper L. Woods i muszę przyznać, że jej mroczny, czasami brutalny, wręcz brudny styl pisania romansów, to coś, co bardzo lubię. Ostrzegam, że Sabat to historia raczej dla osób, które lubują się w darkach. Polecam też zerknąć do listy TW. Zdecydowanie nie poleciłabym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Muszę przyznać, że to kawał dobrego thrillera, który wciąga nas fascynująca fabułą i trzyma w napięciu do ostatnich kartek w napięciu. Bardzo ciekawie została połączona przeszłość z teraźniejszością, bo jednocześnie poznajemy historię Susan oraz młodych, bogatych i uprzywilejowanych chłopców. Choć z początku zastanawiałam się jak to wszystko łączy, ale im bardziej zagłębiałem się w czytaniu miałam dwie swoje wytypowane osoby odpowiedzialne za wszystko. A tu klops, bo moje założenia nie były nawet blisko prawdy.
Autorka ukazuje też jak manipulacja, współzależność i pieniądze maga wszystko załatwić, by zatuszować swoje ohydne czyny. A zemstą i zadra na sercu moga tkwić w człowieku bardzo długo i popchnąć do złych czynów, które zranią inne osoby.
Warto przeczytać. A ja na pewno sięgnę po książki Autorki.

Muszę przyznać, że to kawał dobrego thrillera, który wciąga nas fascynująca fabułą i trzyma w napięciu do ostatnich kartek w napięciu. Bardzo ciekawie została połączona przeszłość z teraźniejszością, bo jednocześnie poznajemy historię Susan oraz młodych, bogatych i uprzywilejowanych chłopców. Choć z początku zastanawiałam się jak to wszystko łączy, ale im bardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dziennikarskie śledztwo o ludziach niesłusznie skazanych za pedofilie na podstawie zeznań dzieci, którym psycholog sugerowała i "wgrywała" wspomnienia.
Kwestia ważna, ale napisana rozwlekle i bez polotu. Śmiało można z tego zrobić artykuł na kilka stron, a książkę sobie darować.

Dziennikarskie śledztwo o ludziach niesłusznie skazanych za pedofilie na podstawie zeznań dzieci, którym psycholog sugerowała i "wgrywała" wspomnienia.
Kwestia ważna, ale napisana rozwlekle i bez polotu. Śmiało można z tego zrobić artykuł na kilka stron, a książkę sobie darować.

Pokaż mimo to


Na półkach:

22/52

Wybacz, określany jest jako thriller kryminalny, jednak według mnie to bardziej thriller psychologiczny. Faktycznie, śledztwo i mozolne zdobywanie kolejnych dowodów jest tutaj ważne, ale to pokręcone relacje bohaterów, grają pierwsze skrzypce.

W Toruniu zamordowano dwoje nastolatków. Robert zostaje szefem ekipy policyjnej, próbującej złapać mordercę. Mimo, że funkcjonariusze badają mnóstwo wątków, sprawa stoi w miejscu. Czas goni, a im więcej go upływa, tym mniejsza szansa na złapanie przestępcy. Równolegle do głównego wątku, obserwujemy relacje naszych bohaterów. Autorka poświęca im naprawdę dużo miejsca.

👮 Robert, to turbo odpowiedzialny, a nawet nieco przeczulony ojciec. Facet od lat pracuje w Policji, więc ma skłonność do snucia czarnych scenariuszy i nie ma co go winić 😉 W związku z tym wszystkim bywa (a raczej zawsze jest) nadopiekuńczy wobec swojej 14-letniej córki.

👩‍🎨 Iza za to, no właśnie... Właściwie to nie wiem co o niej napisać. Nie polubiłam jej. Ciężko ją określić. Zdaje się być nielojalna, skryta, nieszczera. Nie wiedziałam do której bramki gra, po czyjej jest stronie. Czy ona kocha tego Roberta, czy ma go dosyć?

Między tą parą powietrze, aż iskrzy. Cały czas czuć smród niezamkniętych spraw. Słychać je prawie w każdej rozmowie. Ale jednocześnie zdają się siebie potrzebować. Zadziwiający układ.

👩 No i mamy Konstancję, nastolatkę, córkę Roberta i Izy. Teoretycznie dziewczyna nie sprawia żadnych problemów wychowawczych. Jednak, jak tylko rodzice spuszczają ją na chwilę z radarów, wpada w niezłe tarapaty.

Autorka cały czas lawiruje między wątkami rodzinnymi i kryminalnymi. Miałam poczucie, że są dla niej równoważne. Obyczaj nie był tylko tłem dla sklejenia książki w całość, co zwykle odbieram jako atut, jednak tutaj nie zawsze grało to na korzyść książki. Momentami nie wiedziałam na czym się skupić i trochę się gubiłam. Kilka razy cofałam kilka kartek, aby dobrze zrozumieć intencje bohaterów, czy postęp w śledztwie.

Jednak ostatecznie, intryga mi się bardzo podobała, a druga połowa wciągnęła bardzo mocno. Jeśli zatem lubicie kryminały z silnymi wątkami psychologiczno-obyczajowymi to powinniście się z Wybacz polubić 😊

22/52

Wybacz, określany jest jako thriller kryminalny, jednak według mnie to bardziej thriller psychologiczny. Faktycznie, śledztwo i mozolne zdobywanie kolejnych dowodów jest tutaj ważne, ale to pokręcone relacje bohaterów, grają pierwsze skrzypce.

W Toruniu zamordowano dwoje nastolatków. Robert zostaje szefem ekipy policyjnej, próbującej złapać mordercę. Mimo, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Nie chciała zostać czarnym charakterem, ale kiedy człowiek przez całe życie wypatruje słońca, w końcu zaczyna tęsknić za deszczem”.

„Asystentka złoczyńcy” to książka, która trochę leżała na mojej półce, bo jakoś nie mogłam się za nią zabrać, i inne wydawały mi się bardziej interesujące. Ale gdy już zaczęłam czytać, całkowicie dałam się wciągnąć w wykreowany przez autorkę świat, i chyba nawet nie spodziewałam się, że aż tak spodoba mi się ta historia - bo spodobała mi się, i to bardzo!

O czym jest „Asystentka złoczyńcy”?

Evie nie mogła przypuszczać, że nieoczekiwane spotkanie w lesie skończy się propozycją pracy, i otrzymaniu posady asystentki „Złego” jak określany jest mężczyzna, który ją zatrudnił.

Dla Evie Zły był kimś, kogo znała z plotek krążących w królestwie. Jednak to, jaki był naprawdę, mogła odkryć dopiero po czasie spędzonym w jego zamku.

Czy mężczyzna określany jako Zły naprawdę taki jest? Co popchnęło go do czynów, jakich się dopuszcza? Jakie tajemnice skrywa?

***

Fantastyka to ten rodzaj literatury, który przynajmniej mnie, ma przede wszystkim przekonać na tyle, żebym nie musiała się zastanawiać, że coś jest fikcją. Fabuła musi mieć w sobie coś, co mnie zaciekawi, zauroczy, często też rozbawi. I wszystkie te rzeczy znalazłam w „Asystentce Złoczyńcy”

Ta książka to naprawdę fajnie i lekko napisana historia. Opowieść pełna barwnych bohaterów, tajemnic, intrygi, budzącej się namiętności - ale to zalewie iskierka w całej tej przygodzie. Autorka tak poprowadziła tę fabułę, bym z ciekawością odkrywała różne elementy życia bohaterów. Nie tylko Evie i Złego, ale też innych pracowników zamku. Moja największą sympatię oczywiście zdobył treser smoka i uzdrowicielka, a numerem jeden został Kingsley!

„Asystentka złoczyńcy” to książka, którą jak to się mówi - wciągnąłem nosem! Czytałam i nie mogłam się oderwać, doskonale się przy tym bawiąc, jednoczenie też odczuwając ten dreszczyk grozy, gdy działo się coś strasznego.

To były naprawdę dobrze spędzone godziny i jedynym zastrzeżeniem jest dla mnie brak ciągu dalszego! Z tego, co widziałam, za granicą niebawem będzie miał premierę drugi tom, więc liczę gorąco na to, że i u nas za jakiś czas się pojawi!

Będę wyczekiwać tego z niecierpliwością, a was zachęcam do poznania opowieści Złego i Evie. No i nie zapominamy o Żabie!

Polecam!

„Nie chciała zostać czarnym charakterem, ale kiedy człowiek przez całe życie wypatruje słońca, w końcu zaczyna tęsknić za deszczem”.

„Asystentka złoczyńcy” to książka, która trochę leżała na mojej półce, bo jakoś nie mogłam się za nią zabrać, i inne wydawały mi się bardziej interesujące. Ale gdy już zaczęłam czytać, całkowicie dałam się wciągnąć w wykreowany przez autorkę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Główna zaleta książki to samo podjęcie tematu, czyli ukazanie postaci generała Wrangla (ostatniego ze znaczących przywódców białogwardyjskich) na tle wydarzeń rewolucji i wojny domowej w Rosji. Zagadnienia to nader istotne, także dla dziejów Polski, słabo natomiast oświetlone w polskojęzycznej literaturze. Starsze pozycje (w tym tłumaczenia prac powstałych w czasach ZSRR) podchodziły do tematu w sposób zdecydowanie tendencyjny, nowsze opracowania to głównie tłumaczenia Autorów zachodnich, nie zawsze dostrzegających wszystkie aspekty złożonej problematyki dziejów Europy Środkowej i Wschodniej.
Na tym jednak zalety w zasadzie się kończą. Monografia (niezbyt duża objętościowo) sprawia wrażenie dysertacji napisanej na stopień (zapewne doktoratu), niezbyt starannie przygotowanego następnie do druku jako swego rodzaju sprofilowana biografia. Kiepska praca redakcyjna ujawnia się np. w dwukrotnym powtórzeniu tej samej, obszernej partii tekstu w dwóch sąsiadujących rozdziałach. Inna usterka to liczne nieporadności językowo-stylistyczne, świadczące o stosunkowo słabym obyciu Autora z piórem (oraz o nieszczególnej staranności redaktorów). Ogólnie język monografii prezentuje się jako suchy, przyciężkawy i wysilony.
Również ocena pracy jako rozprawy naukowej nasuwa liczne uwagi. Przede wszystkim podstawa źródłowa. D. Wierzchoś korzysta głównie z wydanych drukiem (również w języku polskim) obszernych wspomnień tytułowego bohatera. Uzupełnia je wprawdzie materiałami archiwalnymi, ograniczają się one jednak w zasadzie do raportów polskich placówek dyplomatycznych z 1920 r. (czyli z okresu największego znaczenia generała Wrangla). Próżno szukać materiałów rosyjskich (mogły być trudno dostępne, nawet w pierwszych latach XXI w., gdy rozprawa powstawała, ale jednak...) czy śladów kwerendy w archiwach mocarstw zachodnich (Francji, Wielkiej Brytanii i USA, które w dziejach walki Piotra Wrangla odegrały istotną rolę). Literatura przedmiotu wskazana w bibliografii również głównie polskojęzyczna (ewentualnie tłumaczenia). Trochę pozycji rosyjskich, ale niezbyt wiele. Co zadziwiające, Autor powołuje się dość często na prace popularyzatorskie.
Zapewne na potrzeby drukowanej wersji rozprawy D. Wierzchoś stara się naświetlić ogólne tło wydarzeń, czyli dramatyczne wydarzenia rewolucji i wojny domowej. To temat rzeka, któremu sprostać nie zdołał. Zapewne ograniczały go względy objętościowe, podjęte próby rażą jednak powierzchownością i ogólnością, tudzież wspomnianym powoływaniem się na prace popularyzatorskie. Słabo wypadają też opisy działań militarnych (które zadecydowały najpierw o karierze, a ostatecznie o upadku bohatera monografii). Militaria zdecydowanie nie wydają się mocną stroną Autora, zadanie utrudniło też Wydawnictwo Avalon, nie decydując się na zamieszczenie jakichkolwiek map. D. Wierzchoś najlepiej czuje się przy omawianiu kwestii politycznych, zwłaszcza na płaszczyźnie dyplomatycznej, której poświęca najwięcej uwagi.
Przy wszystkich tych uwagach krytycznych, docenić należy samo podjęcie istotnego, a słabo znanego w Polsce tematu.

Główna zaleta książki to samo podjęcie tematu, czyli ukazanie postaci generała Wrangla (ostatniego ze znaczących przywódców białogwardyjskich) na tle wydarzeń rewolucji i wojny domowej w Rosji. Zagadnienia to nader istotne, także dla dziejów Polski, słabo natomiast oświetlone w polskojęzycznej literaturze. Starsze pozycje (w tym tłumaczenia prac powstałych w czasach ZSRR)...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Brutalna prawda o wojnie i narodzie niemieckim. Dużo fragmentów o Polsce, do której Malaparte czuł wielką sympatię. W 1942 roku - zapytany, kto wygra wojnę - odpowiedział, że nie wie, ale przegrają ją Włosi i Polacy. Smutne, ale prawdziwe. Pozycja obowiązkowa!

Brutalna prawda o wojnie i narodzie niemieckim. Dużo fragmentów o Polsce, do której Malaparte czuł wielką sympatię. W 1942 roku - zapytany, kto wygra wojnę - odpowiedział, że nie wie, ale przegrają ją Włosi i Polacy. Smutne, ale prawdziwe. Pozycja obowiązkowa!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wiem, doceniam kunszt, ale nie porwała mnie ta książka..

Wiem, doceniam kunszt, ale nie porwała mnie ta książka..

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czasem nawet Śmierć potrzebuje wakacji. Tylko jedno może mu dać chwilę wytchnienia: Wybiera więc sobie Morta – chłopca gorliwie pragnącego zdobyć wiedzę, której stanowczo posiadać nie powinien. Wprawdzie Mort szybko opanowuje techniki nowego fachu, to jednak sprawa się komplikuje, kiedy zostaje wysłany po „życie”, pięknej młodej księżniczki. Czy niniejsza powieść dała mi frajdę z czytania? Czy fabularnie powieść jest błyskotliwa? I czy podobała mi się kreacja głównych bohaterów? Muszę na wstępie przyznać, że moja relacja z twórczością brytyjskiego pisarza Terrego Pratchrtta, znacząco się ochłodziła. Nie wiem czy to jest spowodowane. Może pewnym zmęczeniem materiału. Bowiem początek mojej przygody z Światem Dysku, był pełen entuzjazmu, pasji, i apetytu na więcej. Jednak to się zmieniło, i w pewnym sensie już z takim zainteresowaniem i przyjemnością nie zanurzam się w fabułę. „Mort” to powieść, która dla mnie miała pewne fazy. Zwłaszcza pierwsza część powieści bardzo przypadła mi do gustu. Jednak z biegiem czasu, powieść fabularnie się rozjechała. Oczywiście nadal doceniam bogactwo uniwersum. Jej wyjątkowość, niepowtarzalność, i unikatowość. Ale w tym wszystkim wkradł się pewien fałsz, który sprawił, że czytanie niniejszej powieści nie sprawiało mi przyjemności. Nawet humor z którego znany jest cykl, tym razem nie trafił do mojego przekonania. Chciałbym zaznaczyć, że to typowy brytyjski humor, który jest dość skomplikowany i specyficzny. Który może nie przypaść wszystkim do gustu. Natomiast, powieść w pewnym sensie ratuje kreacja bohaterów. Zwłaszcza personifikacja Śmierci to element powieści, która w pewnym stopniu powinien okazać się dla czytelnika atrakcyjna. Terry Pratchett przedstawił i wykreował to indywiduum w sposób bardzo ciekawy, złożony i pomysłowy. Jej rola w Świecie Dysku jest nieodzowna i ostateczna. W mojej ocenie fabuła oparta na tym aspekcie trzyma się stabilnie, a książka w odbiorze jest całkiem niezła. Ale dla najważniejszą postacią książki jest oczywiście terminator Śmierci Mort. Jego postać wręcz ewoluuje. W sposób widowiskowy, niepowtarzalny, i popisowy. Ale czy rozwój postaci głównego bohatera, podążył w dobrym kierunku? To właśnie ten motyw definiuje powieść, która powinna być wysoko oceniona, przez zagorzałych fanów, i nie tylko . Również nieodłącznym elementem cyklu brytyjskiego pisarza jest oczywiście wątek romantyczny. Nie chce za dużo zdradzać, ale kierunek w jakim rozwinie się ten wątek, może nie jednego mola książkowego zaskoczyć. Reasumując, „Mort”, to nie będzie ulubiona pozycja z cyklu, ale też nie zaliczę jej, też do nieudanej. Pozycja obowiązkowa dla fanów serii, ale również dla tych czytelników, którzy chcą zacząć przygodę z cyklem. Dla mnie trochę zabrakło błysku, ale to zmienia faktu, że na pewno kolejne książki ze Świata Dysku, będą przeze mnie pochłaniane i czytane.

Czasem nawet Śmierć potrzebuje wakacji. Tylko jedno może mu dać chwilę wytchnienia: Wybiera więc sobie Morta – chłopca gorliwie pragnącego zdobyć wiedzę, której stanowczo posiadać nie powinien. Wprawdzie Mort szybko opanowuje techniki nowego fachu, to jednak sprawa się komplikuje, kiedy zostaje wysłany po „życie”, pięknej młodej księżniczki. Czy niniejsza powieść dała mi...

więcej Pokaż mimo to